Dlaczego nasze przyzwyczajenia i nawyki ograniczają szansę rozwoju miejsc, w których żyjemy i co z tym ma wspólnego eksperyment z 1971 roku, jaki odbył się w USA? O tym w dzisiejszym artykule, stanowiącym wstęp do problematyki mobilności miejskiej i kreowania użytecznych miejsc w kontekście naszych nawyków. Ale zanim przeczytasz zastanów się proszę:
Czy zdarzyło się Tobie nagle zdenerwować na obcą osobę, tylko dlatego, że jechała nieco szybciej na sąsiednim pasie ruchu lub nieco wolniej na Twoim pasie, gdy Ty chciałeś jechać szybciej? O odpowiedz sobie na pytanie: Czy taki obraz miasta powinien Tobie dalej towarzyszyć, czy czas coś zmienić ?
Ostatnio bardzo często słyszymy, że XXI wiek będzie „czasem przemian i rozwoju miast”. I jest to stwierdzenie prawdziwe, bo podyktowane koniecznością wynikającą z faktu, że już w połowie tego stulecia ponad 75 % mieszkańców naszego globu będzie skazanych na życie w miastach i obszarach silnie zurbanizowanych.
Problem w tym, że nasze miasta są słabo przygotowane do życia w nich. Przyczyn takiego stanu jest wiele ale wszystkie one są spowodowane złymi priorytetami w planowaniu i rozwoju miast wynikającymi z utrwalanych przez lata nawyków w przemieszczaniu się. I choć polskie miasta zmieniły się znacząco od czasów transformacji systemowej, tj. po roku 1989, to popełniliśmy tak samo wiele błędów w ich przemianach, jak wcześniej państwa na których próbujemy się wzorować. Niestety nadal nie zeszliśmy z błędnie obranej drogi rozwoju naszych miast i główne akcenty stawiamy na rozbudowę układu komunikacyjnego, a nie na poprawę mobilności i oferty miasta dla ludzi. W konsekwencji staramy się poprawiać tylko życie kierowców, a to jest typowy „ślepy zaułek”. W efekcie przyczyniamy się do zawłaszczania przestrzeni na potrzeby obsługi rosnącej w lawinowym tempie liczby samochodów bo by funkcjonować w tak zorganizowanych miastach, dzisiaj przestaje już wystarczyć dostęp do jednego prywatnego auta w rodzinie. Do tego chętniej próbujemy planować miasto tak, by podróżować po nim prywatnym samochodem „od drzwi do drzwi”, gdyż jest to akceptowane przez społeczeństwo, które opiera się na utrwalanych przez lata nawykach by z samochodu korzystać „jak z torby na zakupy” czy „parasola” w pochmurny dzień.
Aby rzucić bardziej sprawiedliwe spojrzenie na sprawę należy podkreślić także, że te nawyki ukształtowane w końcówce ubiegłego stulecia i tak pielęgnowane wynikają z braku alternatywy. Jeśli inwestuje się w jeden obszar to inne w konsekwencji są zaniedbane i mniej atrakcyjne. Stąd nasza mobilność jest uzależniona od prywatnego samochodu, a transport zbiorowy oraz inny alternatywny jest nieatrakcyjny, gdyż nie był kompleksowo rozwijany jako element transportu kombinowanego, a przestrzeń miejska nie była dostosowana, aby stwarzać alternatywę dla samochodu.
Konsekwencją tych działań jest dzisiaj wszechobecne zatłoczenie i duże straty czasu związane z niewydolnym systemem transportowym i parkingowym w centrach miast. Wpływa to także na degradację i obniżenie jakości przestrzeni publicznej, która nie zachęca do korzystania z niej. Ponadto wzmożony ruch samochodowy ma także negatywny wpływ na jakość powietrza, którym oddychamy. Sytuacja ta powoduje negatywne skutki dla drobnej przedsiębiorczości i lokalnego handlu, gdyż preferuje tych, którzy mogą zapewnić dobry dojazd (dostępność) i parking. Stąd przestrzenie miejskie przegrywają walkę z galeriami handlowymi o spędzanie w nich czasu wolnego.
Wszystko to odbija się niestety na zdrowiu mieszkańców miast i promuje niezdrowy styl życia. Styl bardzo stresujący z ograniczoną aktywnością fizyczną i ciągłym poczuciem braku czasu. Jak alarmują naukowcy nasz styl życia w miastach, w którym nasza mobilność opiera się na samochodzie prywatnym, a sposób spędzania wolnego czasu na zamkniętych przestrzeniach galerii handlowych, stwarza zagrożenie zwiększonej zachorowalności na nowotwory, cukrzycę i choroby serca.
Jak zatem zmienić nasze przyzwyczajenia, by nie tworzyć konfliktów z kierowcami samochodów osobowych, którzy każdą zmianę przestrzeni, by przywrócić sprawiedliwy podział pomiędzy pieszych, rowerzystów i kierowców, traktują jako zamach na ich wolność. Nie przyjmując do wiadomości nawet tak poważnego argumentu, że broniąc tego stylu funkcjonowania, być może skracają sobie życie.
Kult samochodu sprawił, że dzisiaj musimy stawić czoła problemowi braku oferty w przestrzeni miejskiej dla ludzi, bo ta jest zajęta przez parkujące lub poruszające się w ślimaczym tempie samochody w centrach miast, utrudniając życie wszystkim użytkownikom miasta.
W efekcie upada drobny handel, a słabe przestrzenie się wyludniają – co może prowadzić do degradacji ekonomicznej i społecznej centrów miast. Ludzie poszukując alternatywy na własną rękę, żyją w złudnym przekonaniu, że mogą przenieść się na obrzeża miasta i tak wzmacnia się zjawisko „rozlewających się” w Polsce miast potęgowane przez niepełną znajomość kosztów takiego funkcjonowania.
Dzisiaj marzenia o życiu w domu z ogródkiem na przedmieściach zamieniają się w koszmar, gdyż wymuszają co najmniej dwa samochody w każdej rodzinie, a dojazd wszędzie zabiera nam blisko 1/3 naszego dorosłego życia. Stajemy się permanentnymi kierowcami wożącymi swoje dzieci do szkoły, jeżdżącymi po każde drobne zakupy, jadącymi do pracy i do przyjaciół w większości przypadków własnym samochodem. A znaczna część z tych podróży odbywa się w samotności lub tylko z jednym pasażerem.
To wszystko powoduje, że nasza mobilność zamiast poprawiać jakość naszego życia przyczynia się do koszmaru naszej codzienności. To właśnie nawyki i brak dobrej oferty sprawiają, że nasze miasta się wyludniają, a być może w niedalekiej perspektywie zaczną upadać lub co najmniej większość z nich przegra szansę na rozwój i stworzenie miejsca atrakcyjnego do życia.
Miasto atrakcyjne do życia to miasto użyteczne, stwarzające możliwości do bycia szczęśliwym, a to jest wprost zależne od oferty i jakości przestrzeni tego miasta oraz poprawy mobilności jego mieszkańców.
Musimy na nowo odkryć idee opisane m.in. w „Nowej Karcie Ateńskiej” z 2003 roku i zacząć od ewolucji myślenia w urzędach o tym, jak kształtować nawyki mieszkańców miast poprzez dobrą ofertę dla obsługi ich potrzeb. Jak możemy mówić o zmianie miasta na bardziej użyteczne i o poprawie mobilności miejskiej, jeśli osoby odpowiedzialne za tę zmianę nie są przekonane lub przygotowane do stworzenia alternatywnych rozwiązań i nadal lansują rozwiązania promujące podróż prywatnym samochodem w stylu „od drzwi do drzwi”? (!)
O tym, jakie konsekwencje może mieć dla naszego życia przebywanie w złej przestrzeni i dlaczego potrzebna nam jest przestrzeń wspólna dla ludzi, a nie dla samochodów opowiada prof. Philip Zimbardo. To ten sam naukowiec, który przeprowadził w roku 1971 słynny „stanfordzki eksperyment”, w którym ochotników podzielono na więźniów i strażników. Eksperyment trzeba było zakończyć wcześniej ze względu na bunt więźniów i obawę utraty kontroli nad sytuacją.
O tym dlaczego czuje się winny zamknięcia ludzi w okropnych warunkach oraz o tym dlaczego tak ważna jest zmiana przestrzeni, w której żyjemy na lepszą opowiada w zaprezentowanym na konferencji Wspólna Przestrzeń nagraniu.
Wypowiedź profesora Zimbardo doskonale koresponduje z potrzebą zmiany naszych nawyków, by poprawić mobilność mieszkańców miast, bo to jest fundament zarówno bezpieczeństwa, jaki i użytecznego miasta, stwarzający szansę na poprawę miejsca, w którym przyjdzie nam spędzić resztę naszego życia – czyli miasta!
Przeludnione miasta przyszłości mogą być jak więzienia ze źle urządzoną przestrzenią publiczną lub miejsca, w których nauczymy się wszyscy żyć i funkcjonować w nowy sposób zmieniając nasze nawyki i tworząc bardziej użyteczne miejsca. Jeszcze mamy alternatywę, więc warto wybrać opcję, w której nasze życie w miastach przyszłości będzie bardziej atrakcyjne i zachęci ludzi, by „wysiadywali przestrzeń miejską” i pomogli ożywić centra miast. Pozwoli to z pewnością odbudować i wzmocnić osłabione w „erze kultu samochodu” więzi społeczne.
Zła przestrzeń niszczy więzi i osłabia szanse na bycie szczęśliwym. Może warto pomyśleć, jak zmienić nasze przyzwyczajenia i nawyki, bo skoro jesteśmy skazani na życie w miastach, to niech to będą miasta szczęśliwych ludzi. Zatem jak radzić sobie z nawykami, które sprawiają, że jesteśmy nieszczęśliwi w naszych miastach ? – po pierwsze musimy zrozumieć dlaczego samochód prywatny warto pozostawić w garażu!
Szerzej o tym jak zmieniać miasto kompleksowo, tak by mieszkańcy chcieli zostawić swoje samochody w garażach już niebawem. cdn …